Patrząc na grę Pogoni Szczecin w tym roku można myśleć Robak, Robak i długo nikt. Trochę smutne, ale i w znacznym stopniu prawdziwe.

Sezon zasadniczy powoli dobiega końca i trzeba przyznać, że jest on znacznie gorszy niż ten poprzedni. Uważam, że nie przesadzę, jeśli użyję słowa regres. Szybko sprawdzam tabelę po 26. kolejce minionych rozgrywek, a tam Portowcy, którzy mają na koncie o siedem oczek więcej niż obecnie i co ważniejsze aż o połowę porażek na koncie mniej. Zmiany kadrowe latem i zimą nie były tak poważne, aby mieć wpływ na tak słabą grę. Nie mogę jednak pozbyć się odczucia, że zabrakło solidnego wzmocnienia defensywy.

Nie chcę skupiać się jeszcze na podsumowywaniu sezonu, czy rundy, bo mimo wszystko wiele może się wydarzyć. Mimo tych wszystkich zawirowań formy drużyny i poza boiskowych wydarzeń w klubie, swój poziom trzyma wychowanek Konfeksu Legnica.




Mowa oczywiście o Marcinie Robaku, który co prawda nie trafia w każdym meczu i nie zawsze błyszczy na boisku, ale zamknął usta krytyków. Ci, którzy mówili, że sprowadzenie go do Szczecina to błąd (a to za stary, a to przyjdzie dorobić), a przecież takie głosy pojawiały się tuż przed i po jego przyjściu, dziś siedzą cicho. Napastnik zawsze będzie rozliczany z goli. Bo na przykład co z tego, że Fernando Torres często walczył za trzech w londyńskiej Chelsea, jak nie dokumentował tego bramkami. A przecież po to sprowadzono go na Stamford Bridge. Krytykowany na początku tego roku był Robert Lewandowski, który nie trafiał dla Bayernu Monachium. Cóż taki los napastnika i chyba to się nie zmieni.




Szczecińskiego snajpera bez dwóch zdań broną statystyki. W Bydgoszczy wystąpił już po raz czterdziesty ósmy w oficjalnym spotkaniu Pogoni Szczecin. Gol z 92. minuty był trzydziestym czwartym trefieniem młodego taty w barwach Dumy Pomorza. Koroną króla strzelców, a także piątce jaką wbił Lechowi Poznań na zawsze wpisał się w historię klubu ze Szczecina.





Jak bardzo Portowcy są uzależnieni od Marcina Robaka? Otóż można to łatwo policzyć, i dojść do 720 minut jakie minęły od gola Takui Murayamy, po którym gole dla Pogoni Szczecin zdobywa jedynie urodzony w Legnicy 33-latek. Tak, tak wszystkie siedem bramek z tego roku dla klubu ze Szczecina to dzieło Marcina Robaka. Szkoda, że większość z jego kolegów tak dobrze nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. I nie mówię tu, że cały zespół ma strzelać bramki. Chodzi mi jedynie o celne dośrodkowania, dokładne podania czy skuteczne interwencje. To właśnie tego bardzo brakuje w pozostałych formacjach. Może naoglądałem się za dużo piłki zagranicznej. Jednak nie oczkuję, że Pogoń będzie grała jak FC Barcelona czy Real Madryt. Nikt nie powie mi, że na zachodzie wszyscy piłkarze to talenty.




Marcin Robak ma już jedenaście goli na koncie i pozostaje w grze o obronę korony króla strzelców. Niestety, ale wydaje się, że będzie miał na nią jeszcze większe szanse ponieważ Portowcy są aktualnie bliżej gry w grupie spadkowej, czyli rywalizacji z teoretycznie słabszymi drużynami. Od hat-tricka Kazimierza Kmiecika (król strzelców 1978, 1979 i 1980) nikt samodzielnie nie obronił trofeum dla najlepszego snajpera. Może czas przełamać tę serię?

autor: royal447

data dodania: 2015-04-10 11:26:47